,,Dzieci krwi i kości" to jedna z nielicznych książek, na które czekałam najbardziej. Bardzo wiele się o niej nasłuchałam na zagranicznym BookTubie i nie mogłam się doczekać premiery w Polsce. Trochę późno się za nią wzięłam, biorąc pod uwagę datę premiery, ale cieszę się, że odłożyłam lekturę w czasie, bo dużo chętniej Wam o niej opowiem. Z tego co wiem w Polsce też całkiem sporo osób na nią czekało, ale minęło już tyle czasu, a za wiele o niej nie słyszałam, co mnie trochę rozczarowało, sądziłam, że będzie to głośny tytuł, o którym będzie można podyskutować.
~*~
Niegdyś kraina Orisza tętniła życiem i magiczną mocą, ale to już przeszłość. Teraz, pod rządami bezwzględnego władcy, magowie są ofiarami okrutnych prześladowań. Zélie straciła matkę, a jej lud – wszelką nadzieję. Kiedy jednak nadarza się okazja, aby pokonać monarchę, dziewczyna nie zamierza się poddać! Z pomocą zbuntowanej księżniczki planuje przechytrzyć następcę tronu, który chce położyć kres istnieniu magii.
Orisza to niebezpieczna kraina, królestwo złowrogich śnieżnych lampartusów i mściwych duchów. Ale największym zagrożeniem dla Zélie jest ona sama, musi bowiem zapanować nad własną mocą i coraz silniejszym uczuciem do wroga…
~*~
Tomi Adeyemi zadebiutowała z wielkim przytupem, stworzyła piękną opowieść fantastyczną nawiązującą do mitologii Afrykańskiej, o której nigdy wcześniej nie słyszałam i to dla mnie było największym plusem, ponieważ pierwszy raz spotkałam się z tym motywem w książce, więc wreszcie coś nowego. Drugą rzeczą, która mnie bardzo zafascynowała, to miejsce akcji, czyli Afryka, a co za tym idzie, wszyscy bohaterowie są czarnoskórzy.
Z tego co słyszałam, autorka została oskarżona o plagiat i wybicie się na kimś innym. Nie wiem ile w tym prawdy, w każdym bądź razie dla mnie to bez znaczenia, ponieważ na innej podstawie oceniłam książkę.
Lubię różnorodność bohaterów, podoba mi się, że z 3 perspektyw mogę śledzić fabułę, fajnie że każda z osób ma inny charakter i widać to wyraźnie, ale ciężko jest się z nimi polubić, zasadniczo żadna postać nie zaskrobała sobie mojej sympatii, no chyba że w niektórych momentach Tzain. Jedni byli irytujący, a innych się nie cierpiało np. Inan bardzo mnie wkurzał i to do samego końca.
Główna bohaterka czasami była ciepłą kluchą, którą trzeba było ratować z opresji, a czasami zaskakiwała odwagą i determinacją.
"Wszyscy jesteśmy dziećmi krwi i kości.
Narzędziami cnoty i zemsty."
Nie mam również nic do zarzucenia stylowi pisania autorki, ponieważ jest całkiem dobry. Czyta się płynnie, wszystko pięknie się ze sobą łączy, tempo akcji jest utrzymane cały czas na tym samym poziomie, ciągle się coś dzieje. W trakcie lektury czułam złość, szczęście, zniecierpliwienie i smutek. Wątek romantyczny również się pojawia, ale jak to w młodzieżówkach, naiwny i głupi, ale za to nie był nachalny, był raczej fajnym dodatkiem.
Książkę czyta się trochę jak przygodówkę i przez to skojarzyła mi się z innymi publikacjami, jak chociażby z trylogią ,,Królowej Tearlingu" (zupełnie już nie wiem czemu, ale w tracie czytania sobie zapisałam), z filmem ,,Ostatni władca wiatru" co już dużo bardziej pasuje i porównałabym ją trochę do filmów z Dwaynem Johnsonem.
"Aż do dzisiaj magia nie miała twarzy.
Była jedynie opowieścią żebraków, szeptaniną służących. Umarła przed jedenastu laty i od tamtej pory istniała tylko pod jedną postacią: strachu w oczach ojca."
Głównym motywem oczywiście była magia, niestety pojawia się jej tutaj dość mało, dostałam namiastkę informacji o Afrykańskich Bogach i jak mniej więcej wygląda i działa magia magów, ale myślę, że to wszystko będzie na mnie czekało w większej ilości w kolejnych tomach.
Chciałabym się również odnieść do słów autorki, które napisała na koniec od siebie i z którymi za bardzo się nie zgadzam. Tomi pisze, że stworzyła tę książkę aby zmienić ludzi i dać trochę własnego wkładu w zmianę problemu, którym jest, że niewinne czarnoskóre osoby giną od kul policjantów, przez swój kolor. I wszystko fajnie, jestem za tym, żeby wspierać takich ludzi itd. ale przepraszam bardzo, książka tego nie zmieni, a po drugie, jest to historia fantastyczna, w której owszem panuje tyrania, ale wszystkie osoby są tego samego koloru, więc jak to ma pokazać, że biali znęcają się nad ciemnoskórymi?
Słowem podsumowania - oczekiwałam po ,,Dzieciach krwi i kości" trochę więcej, nie do końca otrzymałam to czego oczekiwałam, liczyłam na troszkę wybitniejszą literaturę, ale mimo wszystko i tak jestem usatysfakcjonowana, bo dostałam coś z czym się nie spotkałam do tej pory, spędziłam z nią miło czas, zakończenie daje radę, czyta się ją jakby się było w kinie na filmie przygodowo -fantastycznym, także jeśli podejdziecie do niej w ten sposób to również Wam się spodoba.
Na koniec chciałabym tylko dodać, że kocham tę okładkę, niesamowicie mi się podoba. Grzbiet i wydanie również jest super, także cieszę się, że wydawnictwo zachowało oryginalny wygląd. ♥
★ 7,5/10 ★
Wydawnictwo Dolnośląskie // str. 501
Dzieci krwi i kości // Dzieci cnoty i zemsty (premiera 3 grudnia 2019)
Komentarze
Prześlij komentarz