,,Marzyciel" - książka, która wzbudziła zachwyty w ludziach nie tylko dzięki pięknej okładce, ale też dzięki wspaniałemu wnętrzu. A jako, że poszukiwałam czegoś fajnego, to koniecznie musiałam sięgnąć po ten tytuł. Byłam praktycznie pewna, że również się zakocham w tej powieści.
Na początek słów kilka o wrażeniach po pierwszej części, a później co nieco o ,,Muzie koszmarów".
Pierwsze 120 str. naprawdę mnie urzekło, byłam zaintrygowana bohaterem, który mieszka w klasztorze i każdą chwilę swojego życia poświęca książkom i marzeniu o mieście, o którym słuch przed wielu laty zaginął. Niestety późniejsza część książki niesamowicie mnie nudziła, czasami wręcz odlatywałam myślami, przez co później trochę pogubiłam się w fabule. Ale za to ostatnie 200 str. okazało się być bardzo dobre, na powrót wciągnęłam się w ten świat i zaczęłam czuć niedosyt.
Brakowało mi czegoś, jakichś dodatkowych elementów, autorka nie do końca wszystko przedstawiła. Ale na szczęście miałam tego farta i mogłam od razu zabrać się za lekturę drugiego tomu, który dał mi wszystko, czego pragnęłam od tej dylogii.
Fabuły Wam opisywać nie będę, bo myślę, że tylko zepsułabym przyjemność z czytania. Naprawdę dużo lepiej jest poznać ten świat krok po kroku samemu niż wcześniej odgórnie wiedzieć, co się będzie działo. Zresztą sądzę, że nawet bez streszczenia jesteście bądź mam nadzieję, że będziecie zainteresowani przeczytaniem.
To co przede wszystkim pokochacie w tej książce i to na co pierwsze zwrócicie uwagę, to styl pisania autorki. To właśnie jej pióro sprawia, że ta powieść wydaje się być tak magiczna i baśniowa. Jest to młodzieżówka, ale napisania w tak wybitnym i niebanalnym stylu, że nawet dorośli się nią zachwycą.
W ,,Muzie Koszmarów" dostałam to czego brakowało mi i niektórym z Was w pierwszym tomie, czyli w końcu jakąś akcję. Historia Lazlo Stranga i Sarai zaczyna się praktycznie w tym samym miejscu, w którym się zakończyła, dlatego ja uważam, że jest to kontynuacja a nie sequel, jak w niektórych miejscach piszą. Już od pierwszych stron drugiego tomu nie byłam w stanie się oderwać, połknęłam tę cegiełkę w prawie 2 dni. Dzieje się w niej naprawdę wiele. Tym razem się nie nudziłam, a przeżywałam to co się tam działo.
Kolejna rzecz za którą pokochacie tę opowieść, to bohaterowie. Połowa z nich są prawie jak z Avatara bym powiedziała. W każdym bądź razie do każdej z postaci miałam inne uczucia. Jednych uwielbiam, innych tylko lubiłam, niektórzy mnie strasznie irytowali. Różnobarwność charakterów jest duża. W kontynuacji poznajemy dwie nowe dziewczyny, które na początku wydają się być zbędnym elementem, ale później okazują się mieć ogromne znaczenie i wiele się dzięki nim dowiedziałam.
Wątek romantyczny odgrywa w tej historii sporą rolę. Bardzo mi się podobało połączenie tych dwóch postaci i naprawdę im kibicowałam, ale czasami mnie frustrowali. Zachowywali się jak para głupich nastolatków, co może i by się wiekowo zgadzało, ale ich zachowanie czasami burzyło całą piękność tej powieści.
Podsumowując, czy warto sięgać po tę dylogię? Bez dwóch zdań. Jest to historia w iście baśniowym klimacie, napisana pięknym stylem i z przepiękną historią, której nie zapomnicie. Autorka dołożyła wszelkich starań by ubarwić ten piękny świat. ,,Marzyciel" i ,,Muza koszmarów" wciągnie Was niczym niekończący się i piękny sen.
★★★★★★★★★☆
Marzyciel // Muza Koszmarów
Komentarze
Prześlij komentarz