Carlos Ruiz Zafon to autor, którego należy doceniać i który rzeczywiście został bardzo doceniony. Niemal cały czas gdzieś się pojawia. Ja ciągle miałam opory przed sięgnięciem po Jego twórczość. Potem trafiłam na Jego opowieści młodzieżowe i przeczytałam wszystkie. Bardzo mi się podobały, a szczególnie ich mroczny klimat i tajemnice.
Jednak nadal jakoś średnio chciało mi się po ,,Cień wiatru". Ale ostatecznie zmotywowały mnie 2 rzeczy. Chciałam przeczytać coś bardziej wybitnego no i wydawnictwo chciało mi podesłać 4 tom, więc stwierdziłam, że będzie to dobry powód by w końcu zabrać się za książki Zafona.
Tak więc w końcu w moje łapki wpadły Jego książki, brakuje mi jeszcze 3 tomu, ale zdobędę!
Historia już od pierwszych stron zaczyna się naprawdę bardzo intrygująco i powiedziałabym z bardzo pikantnymi dodatkami, co mnie bardzo zaskoczyło, więc książka zapowiadała się naprawdę ciekawie. Niestety im dalej w las tym gorzej. Powieść z każdymi 40 stronami robiła się coraz bardziej nudna, spłowiała i traciła co chwila główny wątek.
Głównym wątkiem była historia pewnej książki, na którą nasz główny bohater jako mały chłopiec trafił w księgarni. Potem przychodzi jakiś ziomek i żąda aby mu ją oddał tylko po to by mógł ją spalić i tu na dobrą sprawę robi się znów ciekawie, podążamy za prawdą by zaraz znów wylecieć z głównego wątku tylko po to by poczytać sobie o nudnym życiu i rozterkach głównego bohatera. Był nawet dłuższy moment, gdzie nie wracaliśmy do tematu książki i już zaczynałam sądzić, że autor zapomniał o tym.
No niestety powieść mnie nie zachwyciła, ale...
Doceniam ją za inne rzeczy.
Po pierwsze: za ten piękny język autora. Książkę czyta się niemal poetycko. Te wszystkie zwroty, mądre przemyślenia i bogaty język to raj dla szarych komórek. Naprawdę rozpływam się nad stylem Zafona. Mam zaznaczone mnóstwo cytatów. A jeden z nich totalnie mnie rozwalił. ⬇
"W chwili kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś już g kochać na zawsze."
A po drugie: zachwycił mnie klimat powieści. Akcja toczy się w Barcelonie, więc to już jest samo w sobie ciekawe. Najbardziej jestem zauroczona miłością w tej powieści. To były czasy kiedy zabiegało się o kobietę w inny sposób, w ogóle myślało się i traktowało je inaczej (albo mi się zdaje). Ale te wszystkie romantyczne wątki i to jak bohaterowie (mężczyźni) ubiegali się o względy kobiety było urocze.
Tak, więc książka mnie trochę wymęczyła, bo czytałam ją ponad 2 tyg., fabuła była słaba, ale i tak nie żałuję, że po nią sięgnęłam i mam zamiar kontynuować przygodę z Zafonem. Mam nadzieję, że dalsze tytuły bardziej przypadną mi do gustu.
Komentarze
Prześlij komentarz