5 RZECZY, KTÓRYCH NIENAWIDZĘ W KSIĄŻKACH

5 RZECZY, KTÓRYCH NIENAWIDZĘ W KSIĄŻKACH

Najczęściej mówimy za co kochamy książki, przynajmniej odnoszę takie wrażenie przeglądając codziennie wasze fanpejdże, blogi, grupy itd. Ja dziś ugryzę temat od drugiej strony i chcę Wam powiedzieć o pięciu rzeczach, których nie znoszę w literaturze. Coś czuję, że to co napiszę będzie dość kontrowersyjne. Kiedyś z resztą u mnie na blogu pojawił się podobny post, ale z innymi przypadkami Co mnie irytuje w książkach?  Także tam również możecie zajrzeć i komentować, jeśli macie ochotę. 


PRZYWOŁYWANIE HARRY'EGO POTTERA

Harry Potter to światowy hit, genialna seria, świetni bohaterowie, wymarzony świat czarodziejów etcetera, etcetera.... No ale kuźwa ileż można. Byliśmy i jesteś faszerowani tą historią, może jeszcze papier toaletowy powinni robić z Harry'ego Pottera. Wracając do tematu, chodzi mi o to, że często w książkach, które czytam ja i Wy, autorzy przywołują Pottera. No wiecie o co mi chodzi, tak jak my w realu kupujemy fasolki wszystkich smaków i gadamy o tamtym świecie, tak bohaterowie w książce nagle wyskakują z tekstem o Harrym Potterze, po prostu o nich rozmawiają, lub autor/ka w treści do niego nawiązał/a. Wkurza mnie to, bo niemal w co drugiej książce pojawia się wspomnienie o nim! Jeśli śledzicie mój Instagram, to tam często wrzucam zdjęcia fragmentów, w których właśnie wystąpił pan Potter. Jest tyle wybitnych albo popularnych tytułów, które mogą przywołać pisarze, ale nie, bo koniecznie muszą tylko o nim wspominać, jakby sami w życiu nie przeczytali żadnych książek oprócz tej serii. Rozumiem, że HP jest fajny, ale co za dużo to nie zdrowo, przestańcie! To jest niesmaczne. Jak widzę to imię i nazwisko (HP) w całkiem innej książce, niż ta w której gra główną rolę, to mam ochotę wyrywać kartki. Raz w jednej powieści tak często się powtarzał, że byłam na skraju wytrzymałości, że serio prawie nie wyrwałam tej strony. 

POWTARZAJĄCE SIĘ IMIONA

To samo imię powtórzone w innej książce to dla mnie katorga. Po pierwsze rozumiem fakt, że przecież pisarze nie robią tego celowo i może to być czysty przypadek, ale niektórych przypadków jest zdecydowanie zbyt dużo. Najczęstsze imię, na które trafiam w powieściach to "Maggie", ono chyba szczególnie jest wielbione. Przeczytałam z co najmniej 10 książek, w których bohaterka miała tak na imię. A czemu mnie to frustruje? Ponieważ kiedy przeczytam jakąś powieść i zżyję się z postaciami i jak ktoś krzyknie imię jakiegoś bohatera, to od razu mam w głowię tę pierwszą postać, którą poznałam. Potem biorę się za inny tytuł i nagle postać ma to samo imię, co bohater z poprzedniej książki. Czytając nową historię, ale z kimś kto ma takie same imię odnoszę wrażenie jakbym powróciła do poprzedniej historii, myślę, że ten bohater, to ten sam z poprzedniej historii (mam nadzieję, że rozumiecie o co mi chodzi, bo trochę naplątałam). Nie lubię czegoś takiego, a jeszcze mam takiego pecha, że często trafiam na książki, w których powtarzają się dane imiona. 



CHORÓB

Nie znoszę w książkach żadnych chorób, schorzeń, raka i innych śmiertelnych chorób. I chociaż trafiam na takie książki, które uwielbiam jak np. ,,Promyczek" (tak płakałam przy niej), to tak czy siak wolałabym unikać takiego wątku, co jest mega trudne, bo naprawdę w wielu powieściach jest on powielany. Istnieją dwa typy bohaterów, którzy są chorzy 1. Użalają się nad sobą, są źli, że ich bliscy się przez nich męczą, zamykają się w sobie, często ich myśli są bardzo smutne i przygnębiające. 2. Inny typ bohaterów, to ci którzy zachowują się jakby wzięli LSD, skoro umierają, to postanawiają przeżyć te ostatni dni, czy miesiące swojego życia, na tym czego nigdy w życiu nie zrobili, często występuje np. upicie się, zrobienie czegoś totalnie szalonego, jak obrzucanie papierem toaletowym domu, osoby, której się nie lubi, do tego często jak na złość dochodzi miłość, a potem wielki ból dupy, że umierają, a się zakochali itd.
 Raz trafiłam na książkę, w której pisarka postanowiła obdarzyć co drugą osobę rakiem, a resztę jakąś inną chorobą. Hellow! To jest przegięcie. Widzicie, jak traficie na powieść, w której ktoś ma chorobę, to możecie spodziewać jednego z powyższych zachowań. Nie lubię też czytać o osobach chorych, ponieważ jestem bardzo wrażliwa i strasznie robi mi się ich żal, że zaczynam myśleć, że marnuję swoje życie często na byle co, zamiast zdobywać wspomnienia, robić coś - ja wiem, że każdy se z Was myśli "no to przecież to dobrze, o to chodzi, bym bardziej doceniła swoje życie", tak, ale kiedy chcę coś zrobić okazuje się, że jednak nie mam takich możliwości i się tylko dołuję... 
5 RZECZY, KTÓRYCH NIENAWIDZĘ W KSIĄŻKACH

GDY WIĘKSZOŚĆ KSIĄŻKI TO OPISY

No dobra, chociaż jeden punkt, z którym pewnie większość z Was się zgodzi. Długie opisy, jakieś lamenty, przemyślenia bohaterów są tak nużące, że mam ochotę rzucić książkę. Jeszcze taki opis na pół stronę zniosę, ale cała strona już mnie nudzi, a jak są jeszcze kolejne, to masakra. Jestem jedną z tych osób, które najbardziej w powieściach kochają akcję i świetne dialogi. Najgorsze co może być, to kiedy książka już od początku zaczyna się opisami i nie mogę się w nią wciągnąć i nie raz mi się zdarzało, że ją po prostu porzucałam. 

SAMOBÓJSTW 

Mniej więcej ta sama sytuacja, co w punkcie 3. Akurat samobójstw nie lubię, bo ich nie rozumiem. Jedyna stan psychiczny, którego nie jestem w stanie ogarnąć. Wiem, że to wszystko jest zakorzenione w psychice takiego człowieka i rozumiem dużo aspektów psychologicznych, bo się tym trochę interesuję, ale tego za chiny nie mogę... Najbardziej wkurza mnie, że ktoś jest szczęśliwy, zakochany, żyje pełnią życia i nagle postanawia się zabić. No what the f*uck! Czemu!? Denerwuje mnie zachowanie takich osób, wiem powinnam być bardziej wyrozumiała, ale jakoś nie potrafię. 


I to by było na tyle. Jak przypomną mi się jeszcze jakieś rzeczy, których nie znoszę w książkach z pewnością napiszę kolejny post. Dajcie znać, czego Wy nie lubicie i czy zgadzacie się z którymś z powyższych punktów.

Komentarze