,,WSZYSTKIE JASNE MIEJSCA" Jennifer Niven - SPOILERY!

,,WSZYSTKIE JASNE MIEJSCA" Jennifer Niven
RECENZJA ZE SPOILERAMI!

Pamiętam jeszcze czasy kiedy ta książka robiła niezłą furorę wśród czytelników. Niemal większość osób ją przeczytała. A ja szczerze powiedziawszy wtedy miałam ją gdzieś. Nie wiem co mnie odstraszało. Jednak teraz sobie o niej przypomniałam i stwierdziłam, że chciałabym jednak poznać tę historię, która poruszyła aż tyle osób. Ale czy mnie poruszyła? 


Mamy dwójkę bohaterów, którzy spotykają się na wieży i w sumie oboje niby chcieli skoczyć, no ale jedno drugiego uratowało, tak jakby. 

Na początek wspomnę, że bardzo, ale to bardzo polubiłam Fincha. Jest inny niż wszyscy, ma wybuchowy charakter, robi dużo rzeczy spontanicznie, jest szalony, ma gadane, jest osobą z którą rozmowy nigdy nie są nudne, ale jest też dziwny przez co jest nielubiany. Ale dla mnie jest kimś, z kim chciałabym się przyjaźnić, przy takiej osobie nigdy bym nie nudziła, zawsze byłoby ciekawie. Na reszcie znalazłam postać z książki, którą chciałabym spotkać w realu. W końcu mam odpowiedź na często zadawane pytanie. 

Natomiast nasza druga postać, Violet mnie czasami irytowała. Zachowywała się właśnie w ten sposób, którego bardzo nie lubię. Z czasem się trochę zmieniała i była lepsza, ale nadal pozostaje dla mnie tą słabszą postacią. 

Która okładka Wam się bardziej podoba, Polska czy zagraniczna? Mi bardziej zagraniczna, ale nasza też jest fajna. 


Większość osób twierdzi, że  popłakała się przy zakończeniu, a mnie jakoś nie ruszyło. Znaczy, jest piękne, bo w końcu dzięki Finchowi, Violet się zmieniła, odnalazła nowy sens życia, zamknęła żałobę za siostrą, a przede wszystkim już chce żyć, ale z kolei jest smutne, bo jednak nie udało się tego samego osiągnąć Finchowi. Moment, który tak serio mnie poruszył, to chwila kiedy znajdują jego zwłoki w jeziorze i z całych sił chciałam wierzyć, że to jednak nie on, ale niestety. Nie mogłam uwierzyć, że jednak to zrobił, po tym jak bardzo go polubiłam, byłam zła, że zginął. 

Książka nie wywarła też na mnie tak dużego wrażenia, ponieważ nie znoszę w powieściach tematu samobójstw, po prostu nie jestem w stanie zrozumieć ludzi, którzy chcą się zabić. Nie potrafię. Wiem, że to jest zakorzenione w ich głowach, ale nie rozumiem, jak można chcieć dobrowolnie odebrać sobie życie. Na początku Finch rzeczywiście nie miał zbyt ciekawego życia, ale później dzięki Violet czuł się szczęśliwy i ją kochał, ale i tak pomimo to popełnił samobójstwo. Ja tego nie rozumiem! 

Przeszkadzał mi też fakt, że tło fabuły jest takie same jak większości takich powieści. Szkoła, problemy nastolatków, rodzice, typowe Amerykańskie ulice z domami (np. jak w "13 powodach").  Już tak mam dość tego tła,  przez to książka nie robi na mnie większego wrażenie, staje się częściowo nudna. No wiem, że nie powinnam narzekać, ciężko jest wymyślić coś ciekawszego i oryginalnego, ale trudno, jak mam dość, to mam dość. Dlatego staram się omijać takie książki, a że tę brałam w ciemno, nawet nie wiedziałam gdzie się toczy akcja, bo nie czytałam streszczenia...

"Jesteś wszystkimi kolorami jednocześnie, w największej ich jaskrawości."

Powieść Wszystkie jasne miejsca jest piękna, tragiczna i smutna, przede wszystkim porusza temat samobójstw, które są coraz częściej popełniane. W książce mamy dobrze rozbudowaną psychikę postaci, nie tylko głównych bohaterów, ale też tych drugoplanowych. Trzeba przyznać, że jest to historia warta przeczytania, mimo iż mam jakieś tam zastrzeżenia, to jednak cieszę się, że ją przeczytałam. 

☆ 8/10 ☆




Komentarze