Dziś o książce, której nie miałam w planach, której premiera była mi obojętna, ale z niewiadomych mi przyczyn czytałam i oglądałam każdą recenzję o niej. Od kiedy dowiedziałam się o czym mniej więcej jest ta książka, wiedziałam, że to coś dla mnie i może mi się spodobać. I tak przez dłuższy czas byłam oporna, aż w końcu się przemogłam i postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście intuicja mnie nie myli i jest książką, którą polubię.
O fabule już pewnie słyszeliście, ale powiem krótko, że to świat w którym dzieci i nastolatkowie są wzywani przez naród Sidhe i w większości nie przeżywają tego wezwania. Żeby przeżyć muszą wytrzymać 3 minuty, ale niestety to nie jest takie łatwe. Brzmi troszkę jak Igrzyska śmierci, ale spokojnie książka w większości jest oryginalna.
Dużo ludzi pisało, że pierwsza połowa książka była dla nich nudna, dopiero w drugiej rozkręca się akcja. U mnie natomiast było odwrotnie, ponieważ to właśnie pierwsza część podobała mi się najbardziej i byłam wciągnięta w tamten świat, dopiero po połowie zrobiło się nudno i później jakieś ostatnie 80 str. było świetne!
Uwielbiam The Call za oryginalność. Nigdy wcześniej nie czytałam nic podobnego do niej. Ten świat, który wykreował autor jest naprawdę świetny i choć książka jest cienka, to na szczęście pisarz wyjaśnił większość ważnych wątków. Naród Sidhe jest fascynujący, a jednocześnie bardzo przerażający. Dawno nie czytałam książki z tak oryginalnymi postaciami i za to wielki plus dla niej.
Zabrakło mi jednak trochę więcej brutalności, autor miał doskonałe podłoże do tworzenia okropnych rzeczy, a jednak zrobił to trochę łagodniej, a szkoda, bo książka wtedy nabrałaby jeszcze lepszego i bardziej przerażającego smaczku.
Podsumowując, faktycznie intuicja mnie nie zawiodła i książka była naprawdę pełna wrażeń i ekscytująca, szkoda tylko, że taka krótka. Osobiście polecam!
9/10
Tu znajdziesz książkę.
Komentarze
Prześlij komentarz