Młode wiedźmy Safiya i Iseult mają zwyczaj często wpadać w tarapaty. I przez to teraz muszą opuścić swój dom.
Safi jest bardzo rzadką wiedźmą prawdy, która jest zdolna zdemaskować każde kłamstwo.
Wielu zabiłoby dla jej umiejętności. Dlatego Safi musi pozostać w ukryciu. Inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało.
Safi jest bardzo rzadką wiedźmą prawdy, która jest zdolna zdemaskować każde kłamstwo.
Wielu zabiłoby dla jej umiejętności. Dlatego Safi musi pozostać w ukryciu. Inaczej zostanie wykorzystana w konflikcie między imperiami. Z kolei prawdziwe moce Iseult są tajemnicą nawet dla niej samej. I lepiej, żeby tak zostało.
~*~
Gdy na początku zrobiło się głośno o tej książce, to mnie ona jakoś totalnie nie interesowała. Z czasem jednak byłam jej coraz bardziej ciekawa. Przez to, że w powieści jest bohaterka, która wie kiedy ktoś kłamie, sprawiało, że byłam ciekawa całej fabuły książki, ale też samej bohaterki. W dodatku okładka, która ma wszystko co najbardziej lubię, czyli błękitne kolory, świetną postać i fantastyczny klimat. Kusiła by ją wziąć i po prostu przeczytać.
Jestem bardzo wdzięczna pewnej osobie, że mi to umożliwiła.
W powieści nie ma konkretnego miejsca akcji, bohaterowie ciągle się przemieszczają po wykreowanej przez pisarkę krainie. Jak na razie mimo tak obszernej mapki, którą mamy na początku autorka pozostała jednak przy konkretnym obszarze. Niestety Dennard też nie ubarwiła nam świata, pisze gdzie znajdują się bohaterowie, ale w ogóle nie skupia się na tym, aby opisać choć trochę dane miejsce, by czytelnik mógł sobie to barwniej wyobrazić.
Susan Dennard prowadzi narrację kilkuosobową. Poznajemy nie tylko punkt widzenia wybranego bohatera, ale też co dzieje się w innym miejscu. Co do samych postaci, to jakoś nie bardzo się z nimi zżyłam. Sprawiali wrażenie sztucznych, za mało pojawia się u nich cech naturalnych, są wręcz aż za bardzo fantastyczni. Całe ich zachowanie jest skupione bardziej na magii.
Pojawia się tam przez chwilę i to dosłownie chwilę, bo w kilku zdaniach mały romans, który w końcu nadał jakichś uczuć bohaterom, ale niestety tak jak niespodziewanie się pojawił, to i tak samo zniknął.
Chciałam też bardzo poznać główną bohaterkę Safi, która jest Prawdodziejką, niestety autorka nic o niej pisze. Dziewczyna ma cudowny dar, przez który jest ciągle ścigana, no ale czemu pisarka nie napisała czegoś więcej o jej magii i jak działa. Tak samo inne postacie, również władają magią, ale nawet nie wiemy dokładnie jak ona działa.
Nie rozumiem też o co chodziło autorce z 'więziosiotrą' i innymi podobnymi słowami, za każdym razem jak pojawiało się takie słowo, liczyłam, że Dennard wyjaśni, o co chodzi, ale nie... Bo po co!
Autorka od samego początku skupia się na akcji, już od pierwszy stron książki zostajemy rzuceni w wir akcji i tak aż do samego końca. Ciągle się coś dzieje, są jakieś bijatyki, ściganie na koniu, statkami, ucieczki itd. Bardzo lubię gdy w książkach dużo się dzieje, ale tutaj jest zdecydowany nadmiar tego.
Zaraz po skończeniu ,,Prawdodziejki" zabrałam się za ,,Wiatrodzieja". Liczę, że tutaj dostanę to czego mi zabrakło.
5/10
Komentarze
Prześlij komentarz