W XXIV wieku Ziemia umiera. W przestrzeń kosmiczną zostaje wystrzelony Yggdrasil, statek pokoleniowy, który ma zapewnić przetrwanie gatunkowi ludzkiemu. Ponad siedemset lat później para nieśmiertelnych istot, technologicznie podrasowanych Ziemian, wraca na błękitną planetę. Od powodzenia ich misji zależy ocalenie statku i wszystkich osób znajdujących się na pokładzie. Muszą odnaleźć tajemniczą Bibliotekę Snów, w której zapisano ogół wspomnień ludzkości.
~*~
Wydawnictwo SQN praktycznie zawsze wydaje ciekawe książki, toteż skusiłam się na ich kolejną intrygującą premierę, która zapowiadała się obiecująco. Ciekawy tytuł, ciekawa okładka, streszczanie również niczego sobie i mimo iż to książka polskiego autora, to również się tym nie zraziłam. Niestety choć mogło być tak pięknie to niestety nie było.
Daleka przyszłość, zniszczona Ziemia i miliony ludzi żyjących na statku kosmicznym, Yggdrasil, który jest zaprojektowany tak, żeby utrzymywać życie ludzkie, bez ingerencji człowieka. Ludzie natomiast tak się zmodyfikowali, że są prawie nieśmiertelni, lecz niestety spotkała ich pewna sytuacja, której do końca nie potrafią wyjaśnić i nie wiedzą jak to naprawić, toteż dwójka ludzi zesłana Ziemię, po której spodziewali się całkowitego zniszczenia, a zastali nowy, odrodzony świat muszą odnaleźć Bibliotekę Snów, która kryje wszystkie odpowiedzi.
"- Wszyscy udajemy - przyznaje. - Pan, ja, to miasto, cały świat nie jest tym za kogo się podaje. Ale bez niego zostalibyśmy jedynie z prawdą, a tej czasem lepiej nie znać."
Bohaterowie jakoś nieszczególnie zapadli mi w pamięć, wydawali mi się trochę nieludzcy, dziwni i bez uczuć (choć oczywiście w jakimś tam stopniu uczucia się pojawiały, ale jakby ja tego w ogóle nie odczułam i nie dostrzegałam w nich). Nie pajam oczywiście do nich negatywnymi uczuciami, po prostu byli dla mnie obojętni.
Natomiast pojawiło się dwoje bohaterów drugoplanowych, których historia mnie zainteresowała.
Dla mnie ta książka była trochę pogmatwana. Autor ciągle rzuca nas w inne miejsce, czasami pojawia się jakaś historia z przeszłości, a czytając prawie tego nie dostrzegałam. Niektóre wątki były wyjaśniane z niezłym opóźnieniem, chodzi mi o takie szczegóły, które były ważne wcześniej, a pisarz nam to powiedział dopiero później, przez co czytając wcześniejszy wątek nie wiedziałam w ogóle o co chodzi...
To co najbardziej podobało mi się w tej powieści to, to jak autor zgrabnie i bardzo precyzyjnie posługuje się polskim językiem. Pod względem jakości tekstu książka jest naprawdę dobrze napisana, wręcz czuć ten prawdziwy mocny i dobrze wykorzystany język polski. Pojawiały się również przekleństwa, ale sprawiały wrażenie trochę wymuszonych i nie pasujących do treści. To tak jakby małe dziecko przeklęło, co wydaje się dziwne, nie na miejscu i szokujące.
Podsumowując: ,,Pył Ziemi" jest to Polska wersja Sci-fi z domieszką fantastyki i thrillera, która mogłaby być lepsza i bardziej porywająca, biorąc pod uwagę potencjał autora, aczkolwiek coś mi nie zazgrzytało i jest mi trochę smutno, że się na niej zawiodłam. Podkreślam również, że nie była też zła, absolutnie nie, po prostu nie była aż tak mocna jak tego oczekiwałam. Ponadto zachwycam się na okładką. Nie tylko jest świetna, ale również sama książka jest wydana przecudownie.
Książkę kupisz tutaj
↳
Komentarze
Prześlij komentarz