Witajcie moich kochani czytelnicy! Mam dla Was specjalny post, a dlaczego specjalny? Ponieważ, żeby napisać ten post czekałam pół roku! Tak, aż tyle. I nawet nie wiecie jak bardzo pragnęłam go zrobić, ale nie mogłam, bo brakowało mi uzupełnienia dwóch trylogii i czekałam aż zostaną wydane ostatnie tomy, aby móc Wam w końcu o nich napisać. Trylogii czytam bardzo dużo, zdecydowana większość mi się podoba, chociaż są i takie, które mnie rozczarowały, ale w tym poście nie o tym. Wszystkie te 7 (będzie druga część) trylogii to moje najukochańsze historie. Książki nie są ułożone w żadnej kolejności, po prostu losowo. Nie potrafiłabym ich uporządkować od najlepszej.
Jest to jedna z trylogii na które czekałam, aż zostanie wydany 3 tom, żebym mogła o nich napisać. Mimo iż te książki nie są napisane jakoś wybitnie, w dodatku główna bohaterka jest bardzo młoda, czego bardzo nie lubię, to pokochałam te książki za coś innego.
- Akcja osadzona w snach - wprost genialny pomysł. Nie tyle co chodzi o same sny, lecz o to jak autorka wpadła na pomysł wykreowania tamtego świata i jak bohaterowie się tam dostali. Widać, że autorka dokładnie sobie przemyślała i zaplanowała, żeby to wszystko układało się w logiczną całość.
- Humorystyczna - muszę przyznać, że pojawia się tutaj całkiem sporo zabawnych momentów. Pamiętam jak w pierwszym tomie, jeden z bohaterów powiedział coś zabawnego, to dosłownie parsknęłam śmiechem w książkę, nie mogłam wytrzymać. Tego humoru jest mało, ale jak już się pojawia, to jest naprawdę świetny!
- Mrożąca krew w żyłach fabuła - oj tak... Pojawia się mnóstwo dość mocnych przerażających momentów i to w książkach dla młodszej młodzieży! Przerażająca w pierwszej części była końcówka. A drugi tom był cały przerażający... Trzeci tylko nie był.
- Przepiękne okładki - zasadniczo ,,Silver. Pierwszą księgę snów" kupiłam ze względu na okładkę, nie miałam pojęcia o czym jest ta książka, myślałam, że to najpiękniejsza okładka świata, dopóki nie wyszła druga część, która jest obłędna i właśnie tę okładkę uwielbiam najbardziej. W trzecim tomie bardzo mi się nie podoba kolor, ale tak czy siak, wydana jest wspaniale!
Ta trylogia to kolejne istne fabularne cudo! Pamiętam jak nagle zrobił się wielbi bum na ,,Porwaną Pieśniarkę" i jak dużo osób chwaliło i zachwycało się na okładką, która również mnie przyciągnęła. Stwierdziłam, że muszę się dowiedzieć, o co chodzi, ale nie spodziewałam się, że tak bardzo pokocham świat wykreowany przez Daniell L. Jensen. Za co polubiłam trylogię ,,Klątwy":
- Za trolle - to jest najważniejsza rzecz, która zdobyła moje serce. Kto by pomyślał, książka o trollach!? O tych zielonych, wielkich, tłustych z bąblami potworach, a w życiu. A jednak Jensen stworzyła coś całkiem awangardowego. Trolle nie są takie jak napisałam. To przystojni mężczyźni i piękne kobiety, o trochę większych rozmiarach, ale z tymi samymi cechami charakteru, co normalny troll. Są chciwi, groźni, mają magiczne moce, chcą rządzić światem itd. W książce pomimo tych cech nie da się w nich nie zakochać, a szczególnie w Tristanie.
- Fabuła, w której ciągle się coś dzieje - o nieee, tutaj nie idzie się zanudzić. Niemal ciągle jest jakaś akcja, jakieś intrygi, coś tajemniczego itd. Przy tej trylogii nie idzie się nudzić. Autorka zapewnia nam ciąg wrażeń.
- Fenomenalne zakończenie trylogii - nie mogłabym sobie wymarzyć piękniejszego zwinszowania tak wspaniałej historii, w której pokochałam bohaterów. Pisarka na końcu najpierw złamała mi serce pewną sytuacją, a potem magicznie mnie zaskoczyła, myślałam, że się popłaczę. To zakończenie było tak piękne, że lepiej bym sobie go wymarzyć nie mogła. Jestem bardzo wdzięczna autorce, za to co napisała.
Te książki przeczytałam już tak dawno temu, że wszystko, co się w nich działo pamiętam jak przez mgłę, ale spokojnie wciąż pamiętam towarzyszące mi emocje podczas czytania i za co tak bardzo pokochałam tę trylogię. Zdecydowanie nie mogło zabraknąć jej w tym zestawieniu. Co pokochałam w tych powieściach:
- Akcja osadzona w każdej książce w innym mieście - w pierwszej części bohaterowie są w Wenecji, w drugiej w Paryżu, a na koniec w Londynie, więc każda część jest w zupełnie innym klimacie i to jest cudowne.
- Podróże w czasie - bo to jest właśnie główny wątek tej książki, że bohaterowie przenoszą się do przeszłości. A ja najbardziej kocham książki o podróżach w czasie, więc niemal od razu ta trylogia mnie oczarowała.
- Fabuła osadzona w dawnych czasach - tzn. bohaterowie żyją we współczesnym świecie, aczkolwiek podróżują w czasie i przenoszą się do XV- wiecznej Wenecji, później do Paryża w czasach kardynała Richelieu (nie wiem o kogo chodzi) i na koniec do XIX-wiecznego Londynu. Najbardziej mi się podobało to, że autorka oddała klimat tamtych czasów, ale wiecie nie napisała jak żyje arystokracja (chociaż to też), ale pokazała jak żyją również mieszczanie, a nawet tzw. miejsce rozkoszy, bród, smród itd. Miałam czasami wrażenie jakbym naprawdę przeniosła się w tamte czasy razem z bohaterką, tak dokładnie pisarka wykreowana tamte klimaty.
~*~
W tym poście miało być 7 moich ulubionych trylogii, ale jak zobaczyłam jak się rozpisałam o tych, to stwierdziłam, że nie będę wszystkiego wrzucać do jednego wora i podzielę to na pół. Także będzie jeszcze druga część, w której będą następne 4 moje ukochane trylogie.
Podobał się post? Czytaliście którąś z tych trylogii? Jak myślicie, jakie trylogie pojawią się w drugiej części?
Komentarze
Prześlij komentarz