Cześć! Jako miłośniczka książek uwielbiam kolekcjonować różne gadżety z nimi związane, które w dużej mierze nie są mi potrzebne, ale je uwielbiam i sprawiają mi radość, no i czasami nadają się do zdjęć na Instagramie. Chciałabym Wam zaprezentować moją kolekcję zakładek, ponieważ mam ich naprawdę dość sporo, to myślę, że jest co pokazać aby Was nie zanudzić. Oczywiście z każdymi zakładkami coś się wiąże, więc krótko przybliżę historię z nimi związaną.
~*~
Zakładki Tojkoo
Zapewne kojarzycie słynne zakładki Tojkoo. Postacie są rysowane osobiście przez Julię, która później laminuje zakładki, dzięki czemu się nie niszczą i są sztywne. Osobiście uwielbiam też te sznureczki przyczepione do nich. Dlaczego akurat te zakładki mam z całej kolekcji? Ponieważ w pewnym sensie opisują mnie. Kocham sowy, czasem czytam książki do czwartej nad ranem i mam długie brązowe włosy jak dziewczynka z zakładki. Uwielbiam Olafa, a szczególnie ten cytat z bajki i jestem totalną kociarą! Nic dodać, nic ująć. Pierwsze dwie zakładki kupiłam osobiście, spotykając się z Julią w mieście, z tym że na drugim jego końcu i musiałam dojechać tam i tramwajem i autobusem w te i z powrotem, po czym jak już wracałam to zapomniałam kupić bilet na tramwaj, bo wcześniejsze już skasowałam i jeb, kanar! I tak oto kupiłam najdroższe zakładki świata płacąc za mandat. :D No ale dwie kolejne już sobie zamówiłam przez internet.
Zakładki magnetyczne z Epikpage
A to kolejne sławne zakładki. Ja akurat kupiłam sobie takie zwyczajne z napisami, ponieważ te wszystkie fanowskie są z książek, których nie czytałam, więc pozostało mi kupić tylko takie. Ale nie narzekam, bo to właśnie te, które najbardziej mi się podobały, szczególnie te środkowe. Pamiętam jak się wkurzyłam na Epikpage, bo musiałam czekać na nie miesiąc i jak pisałam do nich maile wkurzona. :D No ale w końcu do mnie dotarły.
Zakładki od Ujrzeć Słowa
Te śliczne zakładki wygrałam w konkursie na Instagramie od Ujrzeć Słowa, która projektuje je sama. Są naprawdę super! Najbardziej podoba mi się ta z ptakami, jest niby biała, a mam wrażenie, że mroczna.
Zakładki robione metodą decoupage
Pamiętam jak kiedyś mi się nudziło i poszłam do biblioteki na wystawę właśnie takich zakładek i tak mi się spodobały, że kupiłam mega drogie materiały i zaczęłam sama je robić. Mówię Wam świetna zabawa! Chociaż wcale nie tak łatwo się je robi. Jedną potrafiłam robić nawet do półtorej godziny. Miałam ich więcej i właśnie te śliczne, ale poszły na konkurs, który kiedyś robiłam na blogu i jakaś dziewczyna je wygrała. Powiem, że do użytku się nie nadają, bo są za grube, ale za to cieszą oko.
Zakładki, które sama zrobiłam
Przeglądaj zagranicznego Insgramia widziałam mnóstwo zakładek z napisami, które były prześliczne. Strasznie chciałam je mieć, więc postanowiłam się pobawić i sama sobie takie narysowałam. Może nie są dziełem sztuki, ale i tak mi się podobają. Najbardziej się napracowałam przy tej z aparatem, ale warto było, bo to moja ulubiona. ♥
Inne
Tę pierwszą akurat też zrobiłam sama i zalaminowałam. A te śmieszne małe zakładeczki magnetyczne były w boxie od bokinabox . Te jeszcze śmieszniejsze obok, są to zakładki reklamowe, które dostaje się przy zamówieniu na czytam.pl. Tę ostatnią wzięłam sobie z biblioteki, jakby co to można było je brać. Nie ukradłam! Miałam ich więcej, tylko nie wiem gdzie się podziały.
Wyższa liga
Co mam na myśli z wyższą ligą? Otóż pierwsza zakładka, była moją pierwszą kupioną zakładką i to w dodatku za kosmiczną cenę 14 zł w empiku. Używałam jej dość długo, ale nieźle mi się już zniszczyła, chociaż na zdjęciu tego nie widać i nie widać też, że jest magnetyczna.
Drugą zakładkę kupiłam w matrasie chyba za 4 zł. Była tak urocza, że musiałam ją sobie kupić. Dwie ostatnie, kupiłam w dziwnym sklepie. Przechadzałam się w wakacje uliczkami rynku Wrocławskiego, kiedy natrafiłam na ten sklep, który miał strasznie dziwne, ale fajne rzeczy. Jak zobaczyłam te zakładki to się zakochałam. ♥ Ta ostatnia, gdzie facet siedzi na kiblu tak mnie rozbawiła, że ludzie w sklepie się na mnie patrzyli. Jest tak niepowtarzalna i ukazująca prawdziwego czytelnika, który czyta wszędzie, że stwierdziłam nie ma bata, muszą ją mieć! Były drogie jak na zwykłe papierowe zakładki. Po 4 zł za sztukę, ale co tam.
No i jak pewnie każdy posiadam całą tonę zakładek reklamowych, z tego co pamiętam jest ich około 60. Nie używam ich, ale też szkoda mi je wyrzucić, więc trzymam je w małym pudełku.
I jak podoba Wam się moja kolekcja? Które zakładki Wam się najbardziej podobają? Też macie ich dużo, czy jedna lub dwie Wam wystarczą? Możecie też podsyłać zdjęcia w komentarzach (jakby ktoś nie wiedział, to jest taka możliwość).
Komentarze
Prześlij komentarz