Indie Brown we wczesnym dzieciństwie przeżyła uderzenie pioruna – zgodnie z oficjalną wersją wydarzeń życie dziewczynce bohatersko uratowała matka, Judy. Sęk jednak w tym, że sama Indie zapamiętała tamten incydent zupełnie inaczej. Zresztą nie tylko ten. Wygląda na to, że wszystkim trojgu dzieciom Judy co i rusz zdarzały się groźne wypadki…
Kiedy Indie wreszcie wyprowadza się z domu – z Arizony do Maine, dokładnie na drugi koniec kraju – wydaje się, że udało jej się odzyskać jako taką równowagę.
Indie jeszcze raz musi zmierzyć się z własnymi demonami. Czy ucieczka od dręczącej ją przeszłości w ogóle jest możliwa? Książka Greenwood to skomplikowana historia o miłości i przemocy zadawanej dzieciom przez najbliższych, opowiedziana z precyzją i intensywnością, która wprost poraża.
Kiedy Indie wreszcie wyprowadza się z domu – z Arizony do Maine, dokładnie na drugi koniec kraju – wydaje się, że udało jej się odzyskać jako taką równowagę.
Indie jeszcze raz musi zmierzyć się z własnymi demonami. Czy ucieczka od dręczącej ją przeszłości w ogóle jest możliwa? Książka Greenwood to skomplikowana historia o miłości i przemocy zadawanej dzieciom przez najbliższych, opowiedziana z precyzją i intensywnością, która wprost poraża.
~*~
Książka zainteresowała mnie ze względu na opis. Daje wrażenie, że ,,Bliżej niż niebo" to naładowana emocjami i tragicznymi przeżyciami powieść, której długo bym nie zapomniała. Niestety otrzymałam coś zupełnie odwrotnego i czuję się bardzo zawiedziona.
,,Ufam niebu, bo nie jestem w stanie zaufać zaufać nikomu więcej."
Główna bohaterka Indie z początku sprawia wrażenie osoby o ciepłym sercu ze smutną przeszłością. Później coraz bardziej utwierdzam się w fakcie, że jest osobą, która ma wszystko gdzieś i zależy jej tylko na własnym ciepłym gniazdku. Nie dopuszcza do siebie wszystkich tych złych informacji, które przekazuje jej siostra, wręcz stara się je jak najbardziej olać, żeby tylko mieć święty spokój. Po części ją rozumiem, ale jednak mogła okazać tę odrobinę zainteresowania wobec zaistniałej sytuacji, a szczególnie dla swojej matki. Niestety niezbyt ją polubiłam.
,,Związek, który płonął niegdyś jak pochodnia, teraz przypominał bardziej świeczkę, ale ogień wciąż się tlił."
Najbardziej szokowały mnie te wszystkie rzeczy, które zostały opowiedziane w książce. O chorej miłości matki, która robiła krzywdę dzieciom nawet nie zdając sobie z tego sprawy. A może jednak robiła to celowo? Sama nie wiem. Ale to wszystko co się działo wykraczało poza granice normalności i wychowania dzieci. Wszystkie te zaistniałe sytuacje były chore. Czytałam z lekkim zszokowaniem i wykrzywieniem na twarzy, bo nie mogłam tego pojąć.
Autorka poprowadziła książkę dwutorowo, dzięki czemu wiemy co się działo w tragicznej przeszłości, która odbiła swe piętno na przyszłości dzieci. To prawda, książka bardzo szokuje i ma podłoże psychologiczne. Czytelnik po takiej lekturze, może być lekko skonsternowany. Zabrakło mi trochę akcji, lub czegokolwiek co sprawi, że bardziej się wciągnę i zagłębię w lekturę. Książka była bardzo monotonna, nic się nie działo, główna bohaterka ciągle chciała tego samego, przez co wprawiała mnie w irytację. Nie była to co prawda okropna lektura, ale mimo wszystko i tak czuję się zawiedziona. Z pewnością niektórym osobom może spodobać się ta historia, więc polecam zapoznanie się osobiście.
Ocena: 5/10 | Autorka: T. Greenwood | Przełożyła: Klementyna Wohl | Rok wydania: 2016 | Ilość stron: 257 | Gatunek: powieść obyczajowa/współczesna | Wydawnictwo: W.A.B.
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu W.A.B.
Komentarze
Prześlij komentarz