Niedaleka przyszłość. Rozpad społeczeństwa, bezrobocie, wzrost przestępczości. Stan i Charmaine mieszkają w samochodzie. Kiedyś mieli dom, dobrą pracę i ufnie spoglądali w przyszłość. Teraz żyją na pograniczu nędzy. Pewnego dnia natykają ogłoszenie i natychmiast na nie odpowiadają. Projekt Pozytron to wielki eksperyment społeczny gwarantujący zatrudnienie i dach nad głową. W zamian za pobyt w oazie szczęścia małżonkowie co drugi miesiąc muszą spędzić w więziennej celi.
~*~
Wcześniej gdzieś mi migła ta książka parę razy, ale nigdy nie zwróciłam na nią większej uwagi, aż do teraz.
Byłam akurat w bibliotece oddać książki, kiedy się na nią natknęłam. Z ciekawości o czym jest przeczytałam streszczenie, które natychmiast mnie zainteresowało, i które odpowiada moim preferencjom książkowym. Czyli coś typu postapokalipsa, więc stwierdziłam, czemu nie i wzięłam.
Kiedy w domu przejrzałam sobie opinie o niej, byłam zaskoczona, nie dość, że jest ich mało, to jeszcze większość to negatywne i przeszła mi chęć na czytanie jej, ale po kilku dniach kiedy dosłownie nie miałam co czytać postanowiłam dać jej szansę, bo ten opis wciąż mnie intrygował.
Głównymi bohaterami są para małżeństwa, która straciła wszystko - zresztą jak większość społeczeństwa i żeby przeżyć muszą mieszkać w samochodzie, ciągle uciekać i zdobywać jak najmniejszy grosz. Kiedy trafiają do Pozytronu, na początku wszystko układa się idealnie, ale do czasu. Zaczyna im się mieszać w głowach, a po jakimś czasie sam projekt Pozytron wydaje się mieć jakieś sekrety i niedogodności. Mieszkanie co 2 miesiąc w więzieniu to najmniejsze zmartwienie. Gorzej gdy niektórzy ludzie chcą czegoś więcej.
,,Przecież wszyscy umieramy, tylko niektórzy trochę wolniej."
Ta książka jest dla mnie mieszanką dystopii, antyutopii i utopii. Jeszcze się z czymś takim nie spotkałam, ale odnajduję w tej powieści wszystkie właściwości tych gatunków. Ale w sumie to mi się podoba, bo kocham te gatunki. Ciężko jest mi określić styl pisania autorki, bo niby czyta się lekko, ale czasami jednak bywa ciężej i trzeba bardziej się wdrążać w sytuację bohaterów, by zrozumieć o co chodzi.
W tej książce górę biorą emocje postaci i ich stan emocjonalny. Autorka gra na uczuciach bohaterów.
Podsumowując - spodziewałam się czegoś więcej, ale na szczęście się nie zawiodłam, bo mimo wszystko jednak mi się podobała. I cieszę się, że nie zrezygnowałam z przeczytania jej mimo skrajnych opinii.
Zawikłana, wstrząsająca oraz przenikliwa powieść osadzona w zniszczonym świecie gdzie zawsze znajdzie się jakaś jednostka, która chce rządzić, z czego wynikają bardzo głupie pomysły. Także nie jest to jakaś zła książka, dziwi mnie, że mało kto po nią sięgnął i w ogóle mało kto o niej mówi, ale myślę, że mogłaby się spodobać niektórym osobom.
Ocena: 6/10 | Autorka: Margaret Atwood | Przełożyła: Agnieszka Maruszkin | Ilość stron: 377 | Rok wydania: 2016 | Gatunek: literatura piękna | Wydawnictwo: Wielka Litera
Komentarze
Prześlij komentarz