W życiu każdego czytelnika kiedyś nadchodzi kryzys. Mnie właśnie złapał i to bardzo mocny! Naprawdę dziwnie się z tym czuję, bo po raz pierwszy w życiu zdarza mi się taka sytuacja.
Pamiętacie jak kiedyś zaciekle broniłam fantastyki i mówiłam, że tylko ją czytam i kocham nad życie? Tak... To już czas przeszły. Niemal od zawsze uwielbiałam i czytałam fantastykę. Dobrze się przy niej bawiłam. Kochałam poznawać nowe stworzone światy przez pisarzy. Magiczne moce, stwory, magia itd. Zawsze mnie to fascynowało i nie wyobrażałam sobie czytanie innych książek. Tak teraz już nie potrafię patrzeć nawet na ten gatunek.
Od jakiś 3 miesięcy czytam same romanse i kryminały, bo po prostu nie jestem w stanie tknąć fantastyki, nawet jeśli bardzo chce. Ogromnie chciałam przeczytać ,,Szóstkę wron", ale nie jestem w stanie jej nawet kupić, bo jak sobie pomyślę, że to fantasy, to aż mnie skręca. Nie mam ochoty poznawać kolejnego fantastycznego świata. Mam ochotę czytać o sprawach bardziej naturalnych i bliższych życiu jak właśnie romanse i kryminały, chce czuć, że to osoby z krwi i kości, a nie fantastyczne.
Nie sądziłam, że kiedykolwiek przeje mi się ten gatunek, wydawało mi się to nierealne tak samo jak nie myślałam, że kiedyś tknę kryminał, którego tak bardzo nie znosiłam. Tyle lat czytałam takie książki i wszystkim mówiłam, że właśnie takie kocham, że w końcu się tym zachłysłam. Patrzę na fantastykę z obrzydzeniem. Oczywiście pomijając kontynuowanie ,,Porwanej Pieśniarki" i "Silver. Pierwsza księga snów", bo te książki zaczęłam jeszcze przed obrzydzeniem do fantastyki i w te światy jestem już wkręcona i muszę je skończyć, ale po coś nowego już nie potrafię sięgnąć.
Zauważyłam też, że zaczęłam częściej sięgać po obyczajówki, klasyki i po bardziej dojrzałe książki, co oczywiście uważam za plus, ale mimo wszystko źle się czuje, że to co kiedyś kochałam od serca, teraz czuję do tego wtręt. Naprawdę nie sądziłam, że to się zmieni. Nie jestem w stanie po prostu tknąć książki ze światem fantastycznym. Dobrze, że jeszcze postapolikaptyczne mi jeszcze nie zbrzydły, bo bym już nie wytrzymała, bo je kocham jeszcze bardziej.
Chyba po prostu przedobrzyłam. Zamiast mieszać sobie fantastykę z innymi gatunkami, ja czytałam tylko ten gatunek i się przejadło... Naprawdę jest mi smutno, bo kochałam te dziwne wykreowane światy. Liczę, że kiedyś wróci mi chęć na nie.
I tutaj rada dla was - mieszajcie swój ulubiony gatunek z innymi, bo wam też się w końcu przeje i już nawet patrzeć na niego nie będziecie mogli.
A wy co sądzicie? Zdarzyło wam się coś takiego może?
Komentarze
Prześlij komentarz