(NIE)WINNA jest powieścią o miłości trzydziestotrzylatki. Miłości do szaleństwa, do skowytu, do spazmów, do gryzienia palców. To jedna rzeczywistość. Druga rzeczywistość to jej dom: bezpieczny i ciepły, a w nim kochający mąż. Którego również kocha. Te dwie rzeczywistości zderzają się z codziennością tego, dla którego oszalała i chce rzucić wszystko. Chociaż nie wie, czy chce. Jest rozdarta, zatraca się w uczuciu, popada ze stanów euforycznych w depresyjne wręcz samobójcze.
"Czy w wieku trzydziestu trzech lat wypada powiedzieć, że życie cię oszukało?
Że pustka pustki jest tak pusta, że nawet pustki już nie ma?"
Po książce spodziewałam się kompletnie czegoś innego, no w sumie dostałam ale w innej formie.
Historia przedstawiona jest z punktu widzenia kobiety i mężczyzny, których ta powieść dotyczy. Zakochują się w sobie, choć są szczęśliwi w stałych związkach. Ich romans jest niezwyczajny; on bowiem fascynuje ją nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim intelektualnie. A wszystko przecież bierze się z głowy; największe szczęście i największa rozpacz.
Myślałam że książka jest jak każda normalna książka, przecież przy zakupie nie widzę jej treści. Okazuje się że cała książka jest jednym wielkim "przemyśleniem kobiety i mężczyzny, na końcu".
Chodzi mniej więcej no że np. wieczorem jak nie możecie zasnąć to o wszystkim myślicie jakby to było, wymyślacie dialogi, myślicie o kimś itp. to właśnie tak jest pisana książka. Dialogów praktycznie nie ma a jak są to takie bardzo króciutkie i z przyjaciółką lub mamą a z samymi mężczyznami już nie.
"Chce mi się jednocześnie śmiać i płakać. A noc dziś znów będzie czarna, przepastna i samotna.
I świt zupełnie bezradny. Jaki byłby z tobą? Czy istnieją jakieś przymiotniki, które mogą go opisać, taki świt? Czy będzie mi dane je poznać?"
W książce jest niesamowicie dużo słów po przecinku. Czasami nawet ze 10 słów wymieniane po przecinku i tak cały czas. Autorka daje nawet kropki tam gdzie nie trzeba i pisze w dziwnym języku, nie wiem jaki. Można powiedzieć poetycki ale nie dosłownie. Książka ma grube litery i duże więc z pozoru się łatwo czyta ale ja nie mogłam czasami znieść tego lamentu tej kobiety i przewracałam kartki, czasami bezmyślnie nie czytając, wiem popełniam przestępstwo wobec książki, no ale tu się nie da inaczej.
Książka przedstawia po prostu niby z pozoru normalne życie ale pojawia się kochanek i wszystko się zmienia. Spokojnie scen erotycznych nie znajdziecie. W książce jest również dużo cytatów i wierszy.
Jest również dużo obrazków, raczej szkiców jakby nie dokończonych celowo jak i na samej okładce.
Jeśli spodziewacie się happy endu w tej książce to się mylicie. Koniec jest tragiczny i okrutny. Mała odmiana od szczęśliwych historii.
"A ja i tak nieustannie o tobie. Wszystko ma twój smak i zapach, a życie to ty o każdej porze i w każdym miejscu."
Czemu nie napisałam co sądzę o tej książce, uczuciowo? A to dlatego że kompletnie nie mam o niej zdania, nie wiem co o niej powiedzieć. Jako że wcześniej Dorota Terakowska przekonała mnie do literatury polskiej to ta autorka mnie od niej odstraszyła.
O i bym zapomniała cóż za okropność w tej książce. Za dużo przekleństw! Nie po to czytam książki żeby czytać takie rzeczy, które słyszę na co dzień.
Autorka: Marta Kijańska
Książkę posiadam.
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 326
Cena: 34,99 zł
Wydawnictwo: MELANŻ
Wydaje się, że nie umiem się zwierzać,
Każde słowo jest fałszem i prawdą;
to istota słowa i kto chce wierzyć
albo wszystkiemu, albo niczemu...
Max Frisch, Stiller
Komentarze
Prześlij komentarz