Zanim powstał DRESZCZ, zanim zbudowano Strefę, zanim Thomas znalazł się w Labiryncie, rozbłyski słoneczne wypaliły powierzchnię Ziemi. Zabijając większość populacji globu. Mark i Trina byli tam, gdy to się stało. Przetrwali. Ale teraz wśród ocalałych szerzy się wirus. Wirus, który sprawia, że ludzie wpadają w morderczy szał. Są przekonani, że istnieje sposób, aby uratować tych, którzy ocaleli - jeśli uda im się przeżyć. Bo w tym nowym, spustoszonym świecie każde życie ma swoją cenę. A dla niektórych jesteś więcej wart martwy niż żywy.
Ostrzeżenie: W recenzji pojawia się dużo wykrzykników, trochę treści książki i trochę spamu na temat serii "Więźnia labiryntu".
Czaiłam się na tą książkę od dawna i jak po prostu zobaczyłam ją w bibliotece, chociaż obiecałam sobie, że nic nie wypożyczę, bo mam masę swoich do przeczytania, musiałam ją przeczytać, po prostu musiałam. Jestem wielką fanką Jamesa Dashnera i jego serii i jak mogłam nie przeczytać prequela, który opowiada jak to się wszystko stało!?
Nie rozumiem też was. Tak bardzo mówicie, że kochacie serię ,,Więzień labiryntu" i przeczytaliście całą serię, a nie widzę nikogo kto by sięgał po tą książkę, co z was za fani. Przecież jest tyle pytań, na które można znaleść w tej książce odpowiedzi. Jest mi naprawdę przykro, że większość osób po prostu zlała tą dodatkową część. Ja pokochałam tę wyjątkową serię za wszystko. Za język, za akcje, za wyjątkowość, za pomysł i super bohaterów!
Na początku w prologu mamy okazję na chwilę powrócić do naszych ulubionych bohaterów czyli Thomasa i Teresy (nienawidzę tej dziewczyny! A teraz jak to przeczytałam wyrywały mi się niecenzuralne słowa i jeszcze bardziej jej nie lubię). Prolog pokazuje chwilę przed tym jak wysłali Thomasa do labiryntu. Później już ruszają nowi bohaterowie. I co też ten autor narobił!? Spodziewałam się akcji od samego początku, kiedy się zaczęły te rozbłyski, a akcja toczy się rok później, po rozbłyskach słonecznych. To co działo się wcześniej autor po trochę opisuje nam w snach Marka. Naprawdę ta książka powodowała, że wychodziły ze mnie niecenzuralne słowa. Tutaj jeszcze nie pojawia się DRESZCZ (więcej o DRESZCZU w serii), ale jest inna koalicja o nazwie KKO (Kryzysowa Koalicja Ocalałych), którzy to niby pomagali a tak naprawdę to oni zabili większość ludzkości, która przeżyła! To oni spowodowali pożogę i to w dodatku nie przez przypadek, jak mówione było w "Próbach ognia" tylko celowa. Oni wiedzieli, co to za wirus, ale też nie przewidzieli, że na każdego zadziała inaczej.I ta KKO to jest DRESZCZ autor tego nie powiedział, ale ja to wiem! Pamiętam, że w którejś części było, że DRESSZCZ miał kiedyś inną nazwę. To oni!
Myślę, że autor napisał tą książkę trochę z rozpędu, ponieważ pojawiają się sytuacje, które są teraz, ale kompletnie nie zgodne z tym co było w "Próbach ognia", jakby autor zapomniał, co pisał wcześniej.
James Dashner nie daje czytelnikowi chwili wytchnienia, cały czas się dzieje, jest tylko akcja, akcja i jeszcze więcej akcji, czasami aż ze stresu co się stanie nieruchomiałam podczas czytania i błagałam by wszystko toczyło się inaczej (chociaż podświadomie nie do końca, bo byłoby nudno), ale właśnie za to kocham tego autora, za nieprzewidywalność.
Dobra... ta książka powinna dać odpowiedź na pytania, ale co z nowymi pytaniami, które pojawiły podczas czytania! Autorze czemu ty mi to robisz! Ja chcę kolejną część!
Okładka z wyglądu trochę przypomina mi "Próby ognia", ale jest nawet fajna. Co jest super, że cała książka jest tak fajnie giętka i miękka, bardzo fajna w dotyku.
Także ja polecam tą książkę fanom "Więźnia labiryntu" i mam nadzieję, że wam się spodoba.
Ocena: 9/10
Autor: James Dashner
Tłumaczenie: Agnieszka Hałas
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 411
Cena: 39,90 zł
Wydawnictwo: PAPIER KSIĘŻYC
Komentarze
Prześlij komentarz